"oooo, to Pan..." usłyszałem zza pleców, przeciskając się między wąskimi, zakurzonymi witrynami w jednym z poznańskich antykwariatów. Fakt, odwiedzam to miejsce raz w roku, przy okazji w miarę regularnych (choć rzadkich) wizyt w Poznaniu. Zdziwiło mnie, że właściciel tego ciekawego miejsca mnie zapamiętał. "Mam dla Pana coś wyjątkowego..." powiedział antykwariusz już dużo spokojniejszym tonem . Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu, ale na pierwszy rzut oka nie zobaczyłem nic, co mogłoby być dla mnie interesujące. Wszak rzeczy, których zazwyczaj szukam nie da się wcisnąć w jakiś mały, ciasny kąt. Nie zrażony moim zdezorientowaniem mężczyzna podszedł do starego, uginającego się pod ciężarem starych woluminów, regału i wyciągnął małe, płaskie zawiniątko. Nie no - na pewno mnie z kimś pomylił - pomyślałem. Nie interesują mnie znaczki ani pocztówki. Jednak chwile później ujrzałem kilka metalowych blaszek niewielkiego rozmiaru, poprzedzielanych kawałkami zużytego płótna. Metalowe płytki pokryte były kolodium zawierającym światłoczułe halogenki srebra, które po naswietleniu pozwoliły zatrzymać na ponad 130-140 lat portrety kilku osób. Zafascynowany tymi niepozornymi zdjęciami szybko dobiliśmy targu. Nie wiem, gdzie dokładnie zostały wykonane te fotografie, ich autor pewnie też już nie zostanie zidentyfikowany. Skany zamieszczam poniżej, patrząc na te zdjęcia i porównując z dzisiejszymi witrynami zakładów i "zakładzików" fotograficznych, po raz kolejny mam wrażenie, że u początków swego istnienia, portretowa fotografia usługowa była jakby na wyższym poziomie...
fantastyczne, bardzo podoba mi sie rowniez plenta "Pół minuty - 130 lat temu"
OdpowiedzUsuńSeb