Dzisiejszy dzień rozpocząłem wyjątkowo wcześnie. Po niesamowicie leniwych Świętach już 8.00 byłem na siłowni:) To był zdecydowanie dobry pomysł. Porządny trening daje mi sporo siły na cały dzień. A trzeba przyznać, że działo się dziś sporo. Praca - praca - dom - praca - dom. Wieczorem postanowiłem troszkę zwolnić i odpocząć... w oparach eteru dietylowego. Godzina przygotowań, godzina fotografowania, godzina sprzątania. Efekt? Dwa ambrotypy 8x10'' :) To się nazywa slow photography. Poniżej krótka fotorelacja:
Jutro wracam do eterowej ciemni :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz